Pierwszy telefon, jaki miałem, to był Siemens C25, którego dostałem od mamy tuż po jego premierze, latem 1999 roku
Po krótkim czasie zamieniliśmy go na Nokię 3210 (mama wymieniała telefon w abonamencie, ale jej zabrałem)
Kilka miesięcy później kupiłem z kieszonkowego Nokię 3310 (o ile pamiętam w białej obudowie była to 3330) a Nokię 3210 oddałem mamie.
Nokię 3330 mi ukradli (tzw. "
dziesiona" dla wtajemniczonych), czasowo zakupiłem Nokię 5110 (o ile pamiętam, w ówczesnej Idei nazywała się 5130)
Po uzbieraniu odpowiedniej ilości kasy zobaczyłem w TV reklamę biznesowego telefonu, Ericsson'a T28s (jeszcze przed fuzją z Sony)
Okazało się, że nie mam wystarczających funduszy, więc kupiłem zastępczo tańszą wersję, T10s
Po bardzo krótkim czasie telefon został sprzedany i zastąpiłem go najmodniejszym na rynku i jednym z nielicznych modeli z polifonicznymi dzwonkami Sony CMD-J5 (przed fuzją z Ericsson'em)
Którego bardzo szybko zastąpiłem wersją bez antenki, czyli CMD-J70
Ten model miałem dość długo, nawet chyba koło roku, niestety nastąpiła kolejna
dziesiona, zastępczym telefonem, jaki czasowo kupiłem tym razem była Nokia 3410. Mimo wielu negatywnych opinii, owszem, wygodnie pisze się na niej SMS-y
Po krótkim czasie poszukiwania trafiłem dość tanio największy wypas na rynku, czyli Nokię 3510 w wersji "i", czyli pierwszy telefon z kolorowym ekranem i polifonią.
Po niedługim czasie Nokię 3510i zastąpiła dość rzadko spotykana Motorola ROKR E1, która okazała się, mimo braku ergonomii menu, jednym z najlepszych telefonów, jakie miałem. Bardzo mocny głośnik, odtwarzanie MP3, o ile pamiętam radio, naprawdę fajny multimedialny telefon.
Jak znudziła się ta Motorola, to przez 2-3 miesiące przewinęło się kilka modeli, o ile pamiętam, to:
Samsung E720, genialny i poręczny sprzęt
Nokia 7650 (strach to w rękach trzymać, ma się wrażenie, że zaraz się rozpadnie)
Motorola E365
Nieoficjalnie pierwszy telefon 3G na polskim rynku, NEC E616V (bardzo skomplikowane menu, ciężko cokolwiek znaleźć i jest dość marnej jakości, szczególnie aparat i mechanizm klapki, ponadto ciężki i nieporęczny)
Znajomi zaczęli masowo kupować telefony Sony-Ericsson, zrobił się nawet swego rodzaju kult, kto nie miał SE nie był kozak, więc kupiłem, nawet na abonament Sony Ericsson w810i, topowy model i fantastyczny pod każdym względem. Pancerny, ładny, funkcjonalny, kompatybilny ze wszystkim, obecny program do połączenia z komputerem (PC Suite) dawał ogromne możliwości, jeśli chodzi o synchronizację.
Szybko dostrzegłem zalety Sony Ericssonów i potężną przewagę nad innymi producentami, więc jak tylko wyszedł model K800i oferujący matrycę 3.2 MPX z optyką Cybershot oraz ogromny wyświetlacz, natychmiast go kupiłem, chowając w810i do szuflady
Chwilę później C902
Który niestety się posypał, więc wróciłem do w810i z szuflady.
Po długim czasie (w810i mnie nie zawodził, nie miałem potrzeby zmiany) wpadł mi artykuł o telefonie dotykowym z czytnikiem linii papilarnych, oczywiście pomyślałem, że muszę go mieć. Okazał się bardzo delikatny, a zainstalowany na pokładzie WM6.0 zbyt wymagający dla mocy obliczeniowej urządzenia. Model ten to Toshiba G900
Kupno G900 okazało się niewypałem, więc szybko poszedł
do żyda, ale chcąc przetestować WM6.0 na trochę lepszym sprzęcie kupiłem swojego pierwszego smartfona, HTC Diamond. Wbrew pozorom bardzo odporny na wstrząsy, łatwy w modyfikacji oprogramowania, niestety nadal dość wolny.
Kolejnym eksperymentem był Samsung B600 - niewypał, zdjęcia robi fantastyczne, chylę czoła dla trzykrotnego zooma optycznego (!) , ale jakoś nie przypadł mi do gustu.
Następnie poszedłem za modą, kupiłem Samsunga Galaxy S Advance, tego modelu nie da się nie lubić, szybki, płynny, bez zastrzeżeń.
Aktualnie jestem posiadaczem Kombajnu multimedialnego, czyli Pentagrama P430-1 Monster, jest najlepszym telefonem, jaki do tej pory miałem i nie sądze bym prędko go zamienił.